Kurier Lubelski, Dziennik Łódzki, Gazeta Krakowska, Dziennik Bałtycki, Gazeta Lubuska

piątek, 16 sierpnia 2019 r.

Sławomir Derecki jest wrocławianinem lubelskiego pochodzenia. A także jedynym z nielicznych ludzi na świecie, który oprawia złotem meteoryty. Jest mistrzem złotnictwa i członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Kolekcjonerów i Poszukiwaczy Meteorytów. Tworzy unikatową biżuterię. Głównie są to obrączki z odciskiem linii papilarnych, z kawałkiem meteorytu czy brylantu. Jego miłość do rzemiosła artystycznego zaczęła się już w szkole podstawowej. Wtedy też po raz pierwszy zetknął się z kowalstwem.
W Żernikach Wrocławskich, przy ulicy Parkowej, gdzie dorastałem, były aż cztery kuźnie, a dźwięk młotów towarzyszył mi każdego dnia. Nieraz wymykałem się z domu, by przyglądać się magii rozgrzanego do białości metalu zmieniającego swój kształt pod wprawnymi uderzeniami kowala- wspomina.
Z czasem trafił do szkoły jubilerstwa W 1977 roku przyjęto go do nauki zawodu i zaczął wykonywać pierwsze dojrzałe projekty biżuterii. Wspomnienia z dzieciństwa nie dawały mu jednak spokoju. Często wykorzystywał swoją pracownię do nietypowych projektów łączących kowalstwo i złotnictwo. Czasem, pomiędzy wykonywaniem naszyjników i pierścionków, zabierał się za wykuwanie noży i szabli. Niekiedy eksperymentowałem z łączeniem złota i srebra z „żelastwem”. Po latach, gdy odkryłem meteoryty, doświadczenia te okazały się niezwykle przydatne – opowiada.

Jak powstaje biżuteria z nieba ?

Derecki wykonuje niepowtarzalne obrączki ślubne w stylu góralskim, z liniami papilarnymi, damasceńskie, meteorytowe, rzymskie, a każde z nich na indywidualne zamówienie klienta.
– Gwiezdna materia z kosmosu jest niezwykle trudna w obróbce. Liczne pęknięcia powodują, że materiał często pęka, rozwarstwia się. Meteoryt ma swój charakter, bywa jak dzikie, nieujarzmione zwierzę, kąsające gorącymi iskrami lecącymi spod młota, nie da się uprzemysłowić pracy z nim – opisuje malowniczo.

Nowe pokolenie zaczyna doceniać rzemieślniczą pracę. Idą dobre czasy dla tych, którzy tworzą coś swoimi rękami – Sławomir Derecki

Wszystkie czynności trzeba wykonywać ręcznie, często na stworzonych specjalnie do tego narzędziach.
– Tu nie ma podręcznikowego jubilerstwa, jest za to dużo eksperymentów i niesamowita satysfakcja, gdy zdawać by się mogło nierozwiązany problem, w końcu ustaje – dodaje.
Specjalnie do tych prac stworzył jubilerską kuźnię, która sama w sobie jest też jego dziełem życia- przepełniona zabytkami i pamiątkami z podróży.

Na wagę złota

Sławomir Derecki nie odrywa się jednak całkiem od tradycyjnego złotnictwa.- W mojej pracowni powstają wyroby z bursztynami czy kamieniami szlachetnymi. Jedną z najstarszych technik złotniczych- tzw. wosku traconego, używam do umieszczania na obrączkach ślubnych odcisków palców małżonków, by mogli zawsze mieć przy sobie dotyk tej drugiej osoby – mówi.
Niedawno realizował kilka projektów obrączek w stylu góralskim. W biżuterii wykorzystuje też oryginalne, archeologiczne artefakty z czasów starożytnej Grecji czy Rzymu, w tym monety, fibule, fragmenty uzbrojenia, zakupione na zagranicznych aukcjach.
– Oprawiam je w złoto, nadając nowe życie i funkcję – opisuje. Dzięki tym projektom nawiązał współpracę z lubelską grupą rekonstrukcyjną Legio XIIII. Strój i uzbrojenie rzymskich legionistów można co roku podziwiać na festiwalu „Ludzie Ognia”.

Naukowa pasja

Każdą sztukę Sławomir Derecki wykonuje wyłącznie ręcznie. Dodatkowo posiada potwierdzony przez zewnętrznych ekspertów geologii certyfikat autentyczności. Sławomir Derecki sam się zresztą doskonale zna na gwiezdnym tworzywie- jest członkiem i założycielem Polskiego Towarzystwa Meteorytowego na Uniwersytecie Śląskim. Nie jest sam pracownikiem naukowym, ale ściśle współpracuje z naukowcami. Jest także pomysłodawcą konferencji meteorytowej, która odbyła się w 2008 roku we Wrocławiu. Współpracuje również z Muzeum Narodowym w Krakowie. Od dłuższego czasu artysta wykonuje projekt damasceńskich obrączek ślubnych, w którym pomagają mu liczni specjaliści w dziedzinie dawnej broni i kowalstwa. Jest to nowy kierunek, który ma nadzieję przyniesie mu wiele nowych wyzwań,, jakich dotąd nie było.

Rękodzieło wraca do łask

Przez wiele lat artystyczna biżuteria z galerii Sławomira Dereckiego cieszyła się większym zainteresowaniem poza naszymi granicami. – Pojedynczy wyjazd na targi do Francji owocował liczbą zamówień, o której w Polsce mogłem jedynie pomarzyć. Po zmianach ustrojowych i otwarciu granic zaczęła się fascynacja masowymi, przemysłowymi wyrobami, które hurtowo zalały nasz rynek. To były perfekcyjne dzieła zachodnich obrabiarek, były czymś świeżym i niespotykanym. Obecnie zaczyna się to zmieniać, nasi rodacy chętniej kupują rękodzieło. Nowe pokolenie zaczyna doceniać rzemieślniczą pracę. Idą dobre czasy dla tych, co tworzą coś własnymi rękoma zamiast sprowadzać gotowe wyroby, albo maszyny, które wykonują całą pracę po wciśnięciu guzika- mówi Derecki.
Wśród osób odwiedzających jego pracownie w celu zabrania z sobą gwiezdnych okruchów, są podróżnicy, aktorzy, piosenkarze, dziennikarze, ludzie biznesu, a nawet programiści. Ci, którzy w dobie uprzemysłowienia i masowości dostrzegają wartość artystycznej, rzemieślniczej pracy.
-Wiele satysfakcji sprawiło mi zamówienie wykonane dla Pani Izabeli Trojanowskiej, która zażyczyła sobie obrączkę, kolczyki i bransoletkę – wspomina.

Nietypowe zlecenie

Ojciec Sławomira Dereckiego pochodził z Lublina, skąd wyprowadził się na ziemię dolnośląską. W Lublinie znajduję się ulica jego wuja, znanego dziennikarza Mirosława Dereckiego. – Zawsze mi mówiono, że nasz kuzyn wydaje książki, jest dumą rodziny, takie informacje przekazywano mi w dzieciństwie – wspomina.
W rodzinnym mieście trafiło mu się nietypowe zlecenie.
– Często odwiedzaliśmy miasto przodów na rodzinnych uroczystościach, czyli ślubach, chrzcinach, urodzinach. Ostatnio realizowałem wyjątkowe zamówienie, była to obrączka w formie kopuły Marsa z okazji narodzin Kacperka. Temu projektowi przyświeca motto. Parafrazując N. A. Armstronga, mówię o tym dziele tak, że jest to mały krok dla Kacperka, ale wielki krok dla ludzkości. Są to jedyne obrączki na świecie. Nikt na świecie nie ma takiego kompletu biżuterii, cieszy się Derecki.

Katarzyna Piekarczyk

Powyższy artykuł ukazał się w magazynach regionalnych: Kurier Lubelski, Dziennik Łódzki, Gazeta Krakowska, Dziennik Bałtycki, Gazeta Lubuska