By stworzyć obrączki jakich nie było potrzeba narzędzi przesyconych historią i opowieściami.
Warstwy metalu w stali damasceńskiej składają się z sobie na wzór słojów drewna.
Feniks rodzący się przez oczyszczające zniszczenie stanowi inspirację najnowszego dzieła ze złotniczej kuźni.
Spracowane narzędzia są przedłużeniem dłoni złotnika, pomagają przekuć myśli w dzieło.
Czasem by powstały wyjątkowe obrączki potrzeba stworzyć nowe narzędzia.
Z kowalskiego paleniska mruga czujnym okiem Hefajstos, antyczny patron kowali i złotników.
Niepowtarzalne narzędzia do tworzenia niezwykłej biżuterii z meteorytami.
By stworzyć wyjątkową biżuterię z meteorytu wykorzystuję przedmioty z duszą, historią… Nadaję im nową funkcje i nowe życie.
Pamiątkowy szparóg otrzymany w darze od górala z dziada-pradziada, artysty kowala Stanisława Gąsienicy Byrcyna, pomaga w stworzeniu niepowtarzalnej obrączki.
Rozgrzana do czerwoności damasceńska obrączka z meteorytu Morasko i żelaza dymarkowego zaczyna przybierać kształtu na kowalskim szparogu, prezencie od artysty kowala, Stanisława Gąsienicy Byrcyna.
Pierścień jakiego jeszcze nie było zaczyna nabierać kształtu pod uderzeniami kowalsko-złotniczego młota.
Rozgrzana do czerwoności damasceńska obrączka zostaje wyprofilowana w specjalnie do tego wykonanym czółenku.
Nowy projekt artystycznej biżuterii z kuźni wrocławskiego jubilera formowany na zabytkowych narzędziach.
Stara, kowalska babka musiała zostać przystosowana do nowej funkcji – formy dla nietypowej obrączki.
Formowanie obwodu to kluczowy moment powstania damasceńskich obrączek, pozwala ujawnić ewentualne skazy materiału.
Wyginanie damasceńskiej obrączki z meteorytu to jeden z kluczowych momentów realizacji projektu.
Nowo tworzonej obrączce z płomieni paleniska przygląda się Grecki bóg Hefajstos, patron ognia, kowali i złotników, według mitologii mający siedzibę wewnątrz wulkanu… inspiracji najnowszego projektu.
Za podstawę do jubilerskiego rygla posłużyła mi gotycka cegła z odciskami dłoni dawnych rzemieślników – jedna z licznych, które lata temu zainspirowały mnie do stworzenia linii obrączek z liniami papilarnymi zakochanych.
Zabytkowy jubilerski rygiel w objęciach gotyckiej cegły, od lat pomaga w złotniczym fachu.
Pamiątkowy rygiel złotniczy pomógł już przy powstaniu setek artystycznych obrączek.
Rozgrzanie rygla pozwoliło zapobiec przedwczesnemu odpuszczeniu metalu w meteorytowej biżuterii jakiej dotąd nie było.
Chwila prawdy, oczyszczenie pozwoli sprawdzić czy na biżuterii z meteorytu nie pojawiły się zagrażające spękania.
A z ognia paleniska grecki patron rzemieślników przygląda się z uwagą nowemu projektowi wyjątkowego pierścienia.
Pierwszy proces powstania rzemieślniczej biżuterii przebiegł pomyślnie, czas na ujęcie materiału. Gesztelka i fajnkluba w ruch!
Ale zanim to nastąpi jeszcze chwila refleksji nad wężowato splecioną, damasceńską obrączką, przywodzącej na myśl pewną historię z Lublina… ale o tym wkrótce.
Obrączka jakiej dotąd nie było na spracowanym setkami uderzeń drewnie młota.
Już niebawem, meteorytowa biżuteria zagości na czyjeś dłoni.
Nowe pomysły o biżuterii jakiej nie było skrzą się jak spadające gwiazdy, albo iskry w kowalskim palenisku. Celem jest by uchwycić je w locie nim znikną. Już niebawem w złotniczej kuźni ugościmy Rzymian z Lublina.
Pierwsza kontrola rozmiaru na zabytkowym jubilerskim przymiarze, od lat towarzyszącym mi w pracy. W dłonie mocno wgryzł się już węgiel drzewny i opiłki ze złotniczego stołu, wszystko by stworzyć artystyczną biżuterię jakiej dotąd nie było.
By stworzyć wyjątkową obrączkę której nie powstydziłby się sam Rzymski Wulkan potrzeba nietypowych narzędzi.
Wnętrze złotniczej kuźni nastraja do nowych projektów rzemieślniczych obrączek.
Otulona rozgrzanymi węglami w kowalskim palenisku, jak Feniks z popiołu rodzi się damasceńska biżuteria z meteorytu.
Rozogniony gwiezdny okruch wspomina czasy, gdy przecinał nocne niebo pozostawiając za sobą smugę. Czy jego marzenie właśnie się spełnia?
Chwile przed zamknięciem paleniska. Obrączka jakiej dotąd nie było otulona rozgrzanymi węglami.
Gwiezdne iskry nad meteorytową biżuterią.
Przywieziony z okolic Rzeszowa, zabytkowy piecyk koza sprawdza się doskonale do przepalania węgla. W dobie jednorazowości stare narzędzia stają się niezwykle cenne przy tworzeniu biżuterii jakiej nie było i damasceńskich obrączek.
Jak Feniks z popiołu… czas na powolne odpuszczanie metalu. Biżuteria z meteorytu łączonego w damasceńskich splotach z żelazem dymarkowym potrzebuje powolnego stygnięcia.
Za zamkniętymi wrotami dzieje się magia, teraz tylko czekanie.
Temperatura, regulowana przez dostęp powietrza musi być de lege artis.
Z popiołu i węgla zrodzony wyłania się damasceński, meteorytowy pierścień – Feniks. Coś czego dotąd nie było.
Kocim krokiem, migając z paleniska damasceńskim okiem zbliża się nowa, meteorytowa obrączka.
Jeszcze chwila niepewności – czy wszystko przebiegło po myśli?
Kontrola ozdoby z meteorytu przed nadaniem ostatecznego kształtu.
Z popiołu zrodzony pierścień. Każdy nowy projekt to eksperymenty, wyzwanie…
Czas by wydobyć z wnętrza meteorytowej biżuterii jej ukryte piękno.
Oczyszczenie z resztek zendry mogącej przeszkadzać w dalszym procesie twórczym.
Dotyk gwiezdnej materii zawsze jest czymś niezwykłym, nawet po latach obcowania z nią każdego dnia.
A to dopiero początek przygody… Zwieńczenie dzieła dopiero wychodzi na światło dzienne, a podobno lubi to światło kraść…
Pamiątkowy diament sprzed niemal 200 lat w oprawie wykonanej metodą wosku traconego, tą samą która pozwala na precyzyjne odwzorowanie linii papilarnych na obrączkach.
Tworząc oprawę starałem się nadać jej kształt stożka wulkanicznego – mitycznej kuźni Hefajstosa.
Królewska korona Hefajstosa jak gorąca lawa obejmuje płynnymi zębami brzegi pamiątkowego kamienia.
Korona inspirowana płynną lawą z kuźni Hefajstosa w drodze na swoje miejsce.
Pierwsza przymiarka królewskiej korony na damasceńskim pierścieniu.
Już na tym etapie projekt biżuterii z meteorytu skuwanej na wzór stali damasceńskiej z żelazem dymarkowym przybierać zaczyna zamierzony kształt.
Metoda wosku traconego Pozwala na uzyskanie niezwykłego efektu spływającej, złotej lawy. Meteorytowa biżuteria wprost z kuźni Hefajstosa.
Wyjątkowy, stary brylant (ok. 1830/1850 – tak zwany Stary Amsterdam) oprawiony we wrocławskiej kuźnie, będzie cieszyć kolejne pokolenia.
Wyżarzanie bazy pod koronę. Ten etap wymaga ponownych narodzin z popiołu…
Pierścień Feniks otrzepuje pióra z popiołu by ukazać się w pełni blasku.
Każda taka chwila, gdy nowy, meteorytowy pierścień wyłania się z popiołu upewnia mnie w przekonaniu o dobrze obranej drodze.
Dotyk pasji, dotyk historii. Obrączka jakiej nie było w oczekiwaniu na diamentowe ukoronowanie.
Wierny towarzysz aktywnie pomaga podczas tworzenia wyjątkowej biżuterii z meteorytu.
Kontrola jakości w wykonaniu Mawra, wieloletniego towarzysza złotniczej tułaczki przez kolejne pomysły.
Dobry towarzysz w pracy to podstawa.
Wnętrze jubilerskiej kuźni pozwala tworzyć wyjątkowe obrączki jakich nie było. Zawsze, pod czujnym okiem wiernego towarzysza, psa Mawra 😉
Jubilerska kuźnia we Wrocławiu, właśnie tu rodzi się biżuteria z meteorytów która wędruje w najdalsze zakątki świata. Zamówienia od Australii po Kraków, od Stanów Zjednoczonych po Gorzów Wielkopolski i wiele innych nietypowych miejsc…
Zabytkowy kowalski dwuróg z zakopiańskiej kuźni na Gładkiem, wyjątkowy prezent od górala Stanisława Gąsienicy Byrcyna, pozwala tworzyć obrączki jakich dotąd nie było.
By stworzyć wyjątkową obrączkę potrzeba niebanalnych narzędzi, wiele z nich otrzymałem w prezencie od ludzi rozumiejących szaleństwo pasji, część sam wykonałem, a kilka niesie w sobie tak ciekawe opowieści że niebawem się nimi podzielę…
Rozogniona szczapa w palenisku przypomina rozwijające się skrzydło Feniksa, mitycznego ptaka który stał się inspiracją do powstania obrączki innej niż wszystkie.
Iskry, jak rozbłyski na nocnym niebie zwiastujące spadek nieziemskiej materii… A może to Hefajstos strącony przez ojca?
Przygotowanie damasceńskiej, meteorytowo-dymarkowej obrączki, bazy pod nietypowy pierścień z brylantem.
Przygotowanie przed scaleniem kutego pierścienia z królewską koroną pamiątkowego klejnotu.
Nietypowa, damasceńsko meteorytowa obrączka jako zaczyn do niepowtarzalnego projektu artystycznej biżuterii.
Oprawa brylantu w koronie króla kowali wykonana została metodą wosku traconego, tą samą którą w naszej pracowni wykorzystujemy do tworzenia obrączek z odciskiem linii papilarnych.
Jak Feniks z popiołu… We wrocławskiej, artystycznej kuźni właśnie rodzi się nowy, meteorytowy pierścień.
Feniks, najnowsze dzieło meteorytowej biżuterii artystycznej z kuźni wrocławskiego jubilera.
Kolejny rozdział w wielkiej księdze z opowieścią o niezwykłym klejnocie, rodzinnej pamiątce.
Przygotowanie do scalenia złotej korony z meteorytową obrączką.
Każdy zawód ma swoje tajemnice, ”Alchemiczny” składnik wykorzystywany przez kowali już w starożytności pozwala połączyć złotą koronę z damasceńskim pierścieniem.
Czas na koronację w ogniu wrocławskiej artystycznej kuźni.
Kolejny etap i ponowne narodziny z popiołu…
To już ostatni ”gorący” etap w powstawaniu nowej, meteorytowej biżuterii.
Scalony w płomieniach pierścień niebawem zagości na dłoni wyjątkowej osoby.
Szczegółowa kontrola na każdym etapie żmudnego procesu twórczego.
Oprawa czeka już tylko na niezwykły klejnot.
Zwinięty okruch gwiazdy wśród wiekowych narzędzi oczekuje na ”złodzieja światła” – tak niegdyś nazywano diamenty.
Jeszcze niepełny a już fascynujący. Meteorytowy pierścień oczekuje na wieńczący go klejnot.
Sześcioramienna korona na sześciobocznej, zabytkowej babce kowalskiej. Czy i tym razem ta liczba okaże się szczęśliwa?
Ręcznie kuta na wzór stali damasceńskiej obrączka stanowi podstawę pod nietypowy pierścień z niemal karatowym brylantem.
Pęki iskier rozświetlają wnętrze jubilerskiej kuźni. Miejsce narodzin biżuterii z meteorytu.
Przymiarka przed mocowaniem w kuli grawerskiej – niezbędnym narzędziu przy tak precyzyjnej pracy.
By stworzyć wyjątkowe obrączki i inną biżuterię potrzeba niebanalnych narzędzi, przesiąkniętych historią, naznaczonych zębem czasu.
Młotowana powierzchnia biżuterii z meteorytu z artystycznej pracowni wrocławskiego jubilera.
Tajemnicze spojrzenie złotej źrenicy damasceńskiego pierścienia.
Pierścień jakiego jeszcze nie było zaczyna nabierać ostatecznego kształtu.
Kawałki skóry potrzebne są dla zamortyzowania siły uderzeń przy oprawie diamentu.
Nożyce niedawno odzyskały życie, tną wyśmienicie, a ktoś chciał skazać je na zniszczenie.
Ścinanie zamszu, tak to robiono wieki temu, tak to robię i dziś.
Precyzyjne mocowanie przed procesem zamykania uścisku korony wokół zabytkowego klejnotu.
Kula grawerska ma już swoje lata, jednak stare narzędzia nie zużywają się łatwo.
Stanowisko pracy na zabytkowym kowadle dostosowanym do potrzeb nietypowych projektów artystycznych.
Damasceńska obrączka z meteorytu Morasko i żelaza dymarkowego w objęciu grawerskiej kuli.
Bardzo trudny moment, wymagający znacznej precyzji i ostrożności.
Zamykanie złotej, sześcioramiennej korony na pamiątkowym, rodowym klejnocie.
Na tym etapie, każdy niewłaściwy ruch doprowadzić może do tragedii, diamenty są wieczne, ale i… kruche.
W takich momentach, każdy rzemieślnik mimowolnie wstrzymuje oddech.
Gotowe! Jeszcze chwila w objęciu grawerskiej kuli.
Najnowsze dzieło z wrocławskiej artystycznej kuźni. Wyjątkowa biżuteria z meteorytem i niepowtarzalną historią.
Gotowe dzieło w otoczeniu narzędzi przesiąkniętych historią.
Młotem bijąc w rytm artystycznego serca wykuliśmy pierścień jakiego dotąd nie było.
Kolejny artefakt z kolekcji nietypowej, artystycznej biżuterii meteorytowej zrodzony w ogniu wrocławskiej kuźni.
Nurtujący pomysł został zrealizowany. W końcu, można zasnąć spokojnie (do czasu kolejnej, nie dającej spać iluminacji ;P ).
Meteorytowa biżuteria zwieńczona niemal karatowym kamieniem w oprawie wykonanej metodą wosku traconego.
Damasceński pierścień Feniks prezentuje się lepiej niż w założeniach.
Zanim opuści wnętrze wrocławskiej kuźni, każdy przedmiot musi przeniknąć atmosferą tego miejsca. Pierścień Feniks już niebawem u nowej właścicielki.