Chcieć znaczy móc

To da się zrobić

Karawaning Kemping Biwak | maj 2002 

Interdyscyplinarność zainteresowań jest kluczem do kreatywności
Ta maksyma powiedziana mi kiedyś przez kolegę, autora pierwszego w Polsce, wydawanego we Wrocławiu, czasopisma caravaningowego, oddaje w pełni cały proces twórczy.
Nie samym rzemiosłem żyje człowiek. By móc tworzyć kolejne projekty potrzeba się czasem oderwać od stołu złotniczego i wyjechać na wakacje które pozwalają odświeżyć umysł i dać zaczyn pod nowe pomysły. A na wakacje najlepiej ruszać z odpowiednim zapleczem, największą satysfakcję sprawia możność samodzielnego przygotowania miejsca do wypoczynku po przygodach wyprawy.
Artysta złotnik i jubiler. Jako pierwszy użył do wyrobu swojej biżuterii meteorytów oraz fragmentów kopalnych zwierząt sprzed wielu milionów lat. Odkrywca muchówki sprzed 40 mln lat, która okazała się jedynym istniejącym na świecie naukowym dowodem zmian klimatycznych na naszym globie. Owad został nazwany imieniem odkrywcy Tabanidae Derecki.
Sławomir Derecki współpracuje z Polską Akademią Nauk, Planetarium we Fromborku i Toruniu, jest […] laureatem wielu międzynarodowych konkursów i wystaw jubilerskich. Płetwonurek, a przede wszystkim pasjonat karawaningu.

Pierwsze przymiarki

Wszystko zaczęło się od tego że, w moim busie Volkswagenie T-4 zrobiło się ciasno, ponieważ na świat przyszły dzieci. Pierwotna adaptacja wnętrza umożliwiająca wykorzystanie auta w karawaningu dla dwóch osób nie spełniała już wymogów nowej rzeczywistości. Stwierdziłem, że należałoby to auto w jakiś sposób powiększyć. Koncepcji było wiele. Kupiłem trzy modele zabawki busa Volkswagena i zacząłem z kawałków plexi dokładać z tyłu i na dachu różne konstrukcje powiększające pojemność auta. Może wyda to się komuś śmieszne, ale skonstruowałem małą świecę dymną i przy użyciu wiatraczka obserwowałem aerodynamikę tej konstrukcji. Gdy wybrałem optymalne rozwiązanie, poinformowałem paru znajomych o moim pomyśle. Nie ukrywam, że z pełną dezaprobatą pukali się za moimi plecami w czoło. „Tego nie da się zrobić, auto będzie się wywracać” i takie tam cuda.

Papierowa próba

Nie zrażony tymi uwagami, a przede wszystkim przekonany o swoich racjach rozpocząłem poszukiwanie i dobieranie materiałów, z których miała powstać konstrukcja. Bazowałem oczywiście na materiałach krajowych, najtańszych i najłatwiej dostępnych. Drzwi wejściowe od przyczepki N126, światła od Poloneza Trucka, kształtowniki aluminiowe, kątowniki stalowe oraz żywica i płótno szklane. Budowa konstrukcji skorupy dobudówki z żywicy i włókna szklanego walczyła z koncepcją budowy z drewna łub z takich płyt wypełnionych w środku pianką poliuretanową. Wygrała żywica, bo drewno ciężkie i nietrwałe, płyty zaś kłopotliwe w szczelnym i estetycznym łączeniu, a żywica lekka, niezniszczalna, tania i technologicznie do opanowania przez każdego majsterkowicza.

Podłoga gotowa

Ale zanim zacząłem kompletować materiały, poszedłem do stolarza i kupiłem trochę listewek. Z nich wykonałem stelaż w kształcie zaprojektowanej dobudówki i zamontowałem to wszystko do Samochodu. Następnie okleiłem całość papierem i zaczęły się próby terenowe. Sprawdziłem, jak konstrukcja zachowuje się w trudnym terenie, jak jeździ się i parkuje w mieście, rozrysowałem drzwi i okna oraz wprowadziłem kilka korekt estetycznych. Przyznam się że jeżdżąc z tą papierowa konstrukcją po mieście wzbudzałem niekłamane zainteresowanie, a parę osób nawet wprowadziłem w stan osłupienia. Wykonanie takiego modelu w skali 1:1 dało mi też możliwość skorygowania niektórych gabarytów – na przykład długości i wysokości sypialni dla dzieci, która mieści się na dachu samochodu. Po prostu przymierzyłem dzieci w sposób empiryczny do tego miejsca.

Próby terenowe

Po pokonaniu tych wszystkich raf można było przystąpić do realizacji pomysłu. Znalazłem kolegę, który już miał pewne doświadczenie w pracy z żywicą, bo zbudował kilka skorup do jachtów i razem zabraliśmy się do roboty. Kupiłem dwie płyty meblowe, które następnie nawoskowałem, na to położyłem biały pigment, a na końcu matę szklaną z żywicą i arkusz usztywnionej pianki poliuretanowej. Po wyschnięciu zrobiliśmy drugą taką sama płytę, tylko już bez pigmentu. Jest to istotna uwaga, bo do białej powierzchni nie można nic przykleić – trzeba ją zeszlifować. Po sklejeniu płyt otrzymałem gotowy element do montażu dobudówki. Kształt elementu po narysowaniu na płycie meblowej obrysowany był przybitymi czterocentymetrowymi listewkami. Tworzyło to gotowy negatyw, czyli kopyto tego elementu. Tak postąpiłem ze wszystkimi ściankami, które potem zostały połączone żywicą i wzmocnione profilami aluminiowymi.

Z kształtek stalowych została wykonana tylko podłoga, co zapewniło jej odpowiednią sztywność. W ten sposób powstała całość, która przyczepiona do samochodu powiększyła moją powierzchnię życiową w aucie. W trakcie tworzenie ścian z żywicy powstają błędy trudne do przewidzenia. Jednak żywica jest tak doskonałym tworzywem, że zawsze można coś wyciąć, załatać, zeszlifować lub dokleić. Na tym etapie zakończyła się moja współpraca z kolegą, który znał się na „żywicznej technologii” i pozostałem sam. Wiadomo wszystkim, którzy budowali dom, że stan surowy to stosunkowo najprostsza i najkrótsza sprawa. Wykończenie go jest coś! I tutaj moje rady potencjalnym budowniczym przyczep mogą się przydać. Dobudówkę montuje się na busie (po demontażu tylnych drzwi) do zawiasów i do haka holowniczego. Wykonałem też dwa otwory w dachu, do których przykręcam przednią część całej konstrukcji.

Otwory te są tylko uzupełniającym zabezpieczeniem, bo okazały się niekonieczne. Dodatkowa powierzchnia pozwoliła mi na zainstalowanie zamykanej toalety z chemicznym WC oraz natrysku, który spełnia też rolę pokoju gościnnego. Wystarczy wstawić stół i usiąść dookoła, trzymając nogi w brodziku. Zdało to egzamin w czasie wielu wojaży zagranicznych. By wnętrze było funkcjonalne i dostosowane do wzrostu użytkowników, należy z takim stanem surowym wybrać się gdzieś nad wodę zabierając z sobą tekturę, nożyczki i klej. Zanim ustalimy miejsca pólek i schowków, wielokrotnie będziemy zmieniać koncepcję umeblowania. Bo tu przeszkadza, tu krępuje ruchy, tu dziecko nie sięga i tak dalej. Taka symulacja zagospodarowania wnętrza z tektury i na klej oddaje nieocenione usługi. Dopiero gdy tekturowe ”meble” będą miały już swoje miejsce, możemy przystąpić do właściwego montażu. To samo dotyczy źródeł światła! Ileż ja razy zmieniałem miejsce lamp, by światło docierało tam, gdzie chciałem. Polecam zamontowanie oświetlenia na zewnątrz ze wszystkich stron. Jest ono często niezastąpione w czasie długich kempingowych wieczorów. Moją instalację elektryczną zasila dodatkowy, kempingowy, żelowy akumulator. W czasie jazdy jest ładowany wraz z akumulatorem samochodowym. Jest on trochę droższy od zwykłej kwasowej baterii, ale we wnętrzu samochodu kempingowego niezastąpiony ze względu na gazowanie zwykłego akumulatora. Do tego dochodzą jeszcze takie szczegóły, jak wyklejenie wnętrza jakimś materiałem tapicerskim, położenie wykładziny podłogowej czy zamocowanie uchwytów dla naszego sprzętu nurkowego lub wędkarskiego. Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że dzieło jest skończone. Proszę mi wierzyć, że rzadko w życiu miałem takie uczucie jak owej nocy, gdy siedząc przy ognisku na pustej tureckiej plaży z rozczuleniem spojrzałem na mój kamper, w którego wnętrzu spali bezpiecznie najbliżsi. Nie wiem, czy wielu mężczyzn w swoim życiu miało kiedyś takie poczucie spełnienia, jak ja wtedy. Ponieważ adaptację swojego samochodu wykonałem pięć łat temu, to trudno mi pisać o kosztach. Jedno jest pewne, że fabryczny samochód kempingowy jest kilkadziesiąt razy droższy od kosztów przeróbki, a funkcję spełnia identyczną. Myślę, że dołączone zdjęcia ilustrują moją wyboistą i pełną niespodzianek drogę od pomysłu do gotowego dzieła. Teraz pozostały już tyko przyjemności.

Data publikacji: 20 lipca 2018r.